Forum Forum o psach Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Literatura
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum o psach Strona Główna -> Wszystko inne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Psotka
Wyszczekany
Wyszczekany


Dołączył: 29 Sty 2012
Posty: 1336
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Elbląg.
Płeć: dziewczyna

PostWysłany: Nie 20:53, 03 Cze 2012    Temat postu:

To kawałek moich wypocin

" Przegrać i być pokonanym to nie to samo. Przegrywają ci, którzy nawet nie próbowali walczyć, a pokonani są ci, którzy byli zdolni do walki."
-Zwierzenia pielgrzyma. Rozmowy z Paulem Coelho


Prolog:
Ostatnie letnie ptaki odleciały, ostatnie liście opadły, ostatnie słowa z ust wypadły. Trzy słowa najboleśniejsze na świecie, trzy słowa, przez które właśnie stoję na dachu najwyższego wieżowca. " Nie chcę cię" - krwawiące na pustej ścianie mojego serca. Wydrapane skalpelem, na jego dnie. I właśnie tu i teraz jeden krok dzieli mnie do tego, czego chcę. Żebym wreszcie, cholera, przestała cokolwiek czuć! Nie chcę już cierpieć, nie chcę już tak nieodwołalnie i bezwarunkowo kochać. Chcę śmierci. Pewna jak nigdy wcześniej swojej decyzji patrzyłam ślepo przed siebie.
Odchyliłam głowę do tyłu i zamknęłam oczy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Asia
Administrator
Administrator


Dołączył: 09 Sty 2012
Posty: 2226
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: S.Sącz
Płeć: dziewczyna

PostWysłany: Nie 20:55, 03 Cze 2012    Temat postu:

dawaj więcej. Nie lubie jak ktoś przerywa w najlepszym momencie kurde! xD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Psotka
Wyszczekany
Wyszczekany


Dołączył: 29 Sty 2012
Posty: 1336
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Elbląg.
Płeć: dziewczyna

PostWysłany: Nie 21:02, 03 Cze 2012    Temat postu:

No to może dam nie tego opowiadania, lecz innego kawałek. Very Happy



Niebo miało intensywny niebieski kolor. Choć kalendarzowa jesień trwała zaledwie niespełna miesiąc
temperatura powietrza wynosiła niewiele ponad trzynaście stopni celcjusza . Zapowiadał się idealny dzień... mroczny.
Dzień, w którym miałam opuścić swoje ukochane miasto. Odkąd sięgam pamięcią mój ojciec nie starał się utrzymywać ze
mną kontaktu. Być może to i lepiej. Za to moja matka od najmłodszych lat próbowała wcielać się wobec mnie w postać jak
i ojca tak i matki. Otulała mnie wieczorami swoimi ramionami nucąc kołysankę.
Byłam jedynym odbiorcom jej nieokiełznanej miłości. Do czasu kiedy pojawił się w naszym życiu Richard.
Miesiąc temu podjęli decyzje, o podróży rejsem do okoła świata. Jedynym problemem jaki stał im na drodzę do
szczęścia byłam właśnie ja. Nie chciałam im przeszkadzać. Przeżywają drugą młodość, ponownie złapali wiatr w żaglę.
Postanowiłam że na czas ich wyprawy zamieszkam u jedynej siostry mojej mamy Jeanette - u Chelsea. Myślę, że to dobry wybór.
Mam taką nadzieję.
- Layla, córeczko, wiesz, jeśli chcesz możemy nie jechać. Możemy wszystko odwołać...
- Mamo, nie! Musicie się wyszaleć na starość, a o mnie się nie martwcie, poradzę sobie. Nowe miasto, nowa szkoła,
nowi przyjaciele. - na mojej bladej twarzy pojawił się wymuszony uśmiech. Nigdy nie wykazywałam się zdolnościa
kłamania, ale miałam namiastkę nadzieji, że tym razem udało mi się sprawiać wrażanie szczęściliwej. Oby. Mama ujęła w
dłoń niesforny kosmyk moich mleczno-czekoladowych włosów, który opadał mi na czoło.
- L.A. ( czyt. el ej, powiedział kiedyś, że nazywa mnie tak, ponieważ uwielbia to miasto) przemyślałaś to dobrze?
Chociaż znając Ciebie zrobisz wszystko, by wszyscy poza tobą, byli szczęśliwi. - Uśmiechnęłam się. Mam nadzieję,
że tym razem wyszło w miarę szczerze. - Skarbie, pamiętaj o siedemnastej wyjeżdżamy.
Automatycznie spojrzałam na zegar ścienny, jaki obwieszczał godzinę pietnastą. Do opuszczenia mojego ukochanego miasta
pozostało mi jedynie dwie godziny. Co mam robić? Byłam przeraźliwie niecierpliwa. Wczorajszego dnia odbyła wszystkie
zaplanowane czynności : pożegnałam się z większością moich przyjaciół, wyczyściłam pokój oraz spakowałam swoje rzeczy
do walizki podróżnej i tekturowych kartonów.
- Nie, nie mogę tutaj dłużej pozostać - wyszeptałam bezgłośnie kierując się sosnowymi drzwiami do swojej niewielkiej
sypialni. Zlustrowałam opustoszałe wnętrze... Przez nieforemną szybę wdarł niesforny promień słoneczny.Opadłam na
miękkim łóżku kiedy w moim pokoju pojawił się Ralf.
- Ralf, psisko moje!
Poklepałam dłonią fragment materacu. Border Collie zręcznie wgramolił się w wyznaczone miejsce i polizał mnie po nosie
Kąciki moich ust poszybowały ku górze. Rozejrzałam się po kremowych ścianach. Żegnaj.
Po pół godzinnym siedzeniu na schodach, stwierdziłam, iż najlepszym rozwiązaniem będzie wyjście na spacer wspólnie z Ralfem.
Nagle wyczułam w prawej, przodniej kieszeni moich ulubionych, wydartych już na kolanach jeansów wibracje.
Wysunęłam telefon komórkowy odbierając połączenie od Kasjan! Przez to całe zamieszanie absolutnie zapomniałam o nim - moim
najlepszym przyjacielu. Wiedziałam, że na wczorajszej imprezie pożegnalnej kogoś brakowało, jednak nie potrafiłam
zidentyfikować kogo.
- Lay ! Z vaniliowym przyjacielem nawet się nie pożegnasz? - usłyszałam jego stłumiony śmiech w słuchawce.
Nie pamiętam dokładnie o co chodziło z tą Vanilią, ale za każdym razem ja, jak i on wpadaliśmy w śmiech na dźwięk tego słowa.
Zaśmiałam się głośno.
- Pewnie, że pożegnam! Przepraszam, ale zupełnie wypadło mi z głowy, jest takie zamieszanie.
Jejku, dziwię się że wogólę wytrzymuję.
- Spoko! Nie przepraszaj, słońce. Tak więc, o której dasz radę?
- Około szesnastej pietnaście? - Choć nie potrafiłam zdefiniować dlaczego, wiedziałam, że znajomy właśnie uniósł
zadziornie brew. Znałam go lepiej niż ktokolwiek.
- Jak najbardziej, będę koło garażów.
Znów w słuchawce usłyszałam jego śmiech. Śmiał się charakterystycznie. Nieco dziko. Ale uwielbiałam to. Uwielbiałam moją
codzienność,choć nie było w niej nic niesamowitego. Z zamyślenia wyrwała mnie mama.
- Skarbie, nie wiem, kiedy mi tak szybko wyrosłas i wydoroślałaś. Jesteś bardziej dorosła niż ja, twoja 36 letnia matka! -
Jej jasnoróżowe wargi pognały ku górze.
- Mamo, będę za twą porywczością i twym szaleństwem tęsknić.
- Oh skarbie, a ja za moją dorosłą córką. - Jeanette wtuliła się we mnie nucąc naszą ulubioną melodię.
Ile bym dała, aby zatrzymać tą chwilę choćby na dwa dni. Na jej policzkach pojawiły się pojedyncze łzy,
otarłam je dłonią po czym ogarnęłam się i wyszłam. W wyznaczonym miejscu oczekiwali już wszyscy - Kasjan, Kajetan, Monue,
Dizzy i Brock. Każdego z osobna przytuliłam do siebie. Monue, moja najlepsza przyjaciółka zalała się łzami jako pierwsza.
Ale nakazaliśmy jej przestać, ponieważ chcieliśmy spędzić ostatnie chwile w swoim towarzystwie jak najlepiej potrafiliśmy.
Było wprost idealnie. Kasjan obiecywał :
- Jak będzie Ci tak bardzo źle beze mnie, piszesz mi sms, i za pięć minut jestem na miejscu!
Roześmiałam się gardłowo.
- A mogę Ci faxem przysłać ?
- Nie, bo akurat kartki z faxu mój Gorgin [ pies ] je na śniadanie.
- Dobrze, dobrze. Zostajemy przy eskach.
- Wiesz jak będzie w Nowym Yorku paskudnie bez ciebie? Cały urok tego miasta przepadnie.
- Nie żartuj sobie, Kasjan. Pewnie za tydzień nie będziesz pamiętać kto to Lay.
- Teraz ty żartujesz - na jego twarzy pojawił się grymas - Nigdy o tobie nie zapomnimy!
I taką miałam nadzieję. Przynajmniej ja nigdy o nich nie zapomnę. Byli moimi najlepszymi przyjaciółmi,
nie wyobrażałam sobie życia bez nich, a teraz mialam tak po prostu wyjechać i ich zostawić.
Nie ! Lay nie, miałaś nie płakać - krzyczałam na siebie w myślach.
Przytuliłam po raz kolejny wszystkich zebranych jakby jutro miał się skończyć świat. I skończy.
Wyjeżdżam do obcego miasta. Ale sama to sobie zrobiłam, to była jedynie i wyłącznie moja decyzja.
Szczęście innych ważniejsze od mojego...
Spojrzałam na zegarek. Pięknie, straciłam poczucie czasu.
Za dwie minut miałam wyjeżdżać, a do domu nawet biegiem nie zdąże w pięć minut. Jak rodzice z mojej winy spóźnią się na prom,
nigdy sobie tego nie wybaczę. Pomachałam znajomym i pędem ruszyłam w kierunku posiadłości. Choć telefon komórkowy wibrował
w tylnej kieszeni co pięć sekund. Wiedziałam, że dzwoni moja mama, ale nie chciałam się zatrzymać by odebrać. Siedemnasta!
Czekała mnie jeszcze połowa drogi. Przyspieszyłam nie zważając na to, gdzie się znajduję. Chodnik, jezdnia - nie dbałam o to
. Nagle przed moimi oczyma rozegrała się scena rodem z tkliwej komedii romantycznej. A raczej bezsensownego horroru.
Rozbrzmiał pisk opon. Poczułam napływ krwii, a przez moje ciało przeszedł ból. Pamiętam twarz, która uwiodła
mnie swoją urodą. Wydawała się być idealna. Jak mogłam w takiej chwili myśleć o kimś?! Miałam ochotę skarcić siebie w
myślach.Ale nie o byle kim, to była
najpiękniejsza męska twarz jaką dana mi była widzieć. Nie mogłam oderwać wzroku od doskonałych rys twarzy kiedy nagle
wpadłam w czarną dziurę. Odchyliłam głowę do tyłu, próbując się zachłysnąć powietrzem. Za późno. Obudziłam się w w
niewielkim pomieszczeniu otulonym niewinną bielą. Szpital. Cholera! Opóźniłam rodzicom wyjazd w wymarzoną podróż.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum o psach Strona Główna -> Wszystko inne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8
Strona 8 z 8

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin